Po raz pierwszy złapaliśmy (w miarę) szybki internet w Malezji, opiszemy więc dzisiejsze przygody bardziej szczegółowo.
O 7 rano wyruszyliśmy na Canopy Walk, czyli spacer po mostach linowych między drzewami.
W parku narodowym Mulu spotkaliśmy ogromną liczbę Polaków - aż 5 różnych rodzin. Jedną z nich poznaliśmy bliżej w schronisku Camp 5, mały Staś bardzo nas polubił.
Małym samolotem MAS Wings polecieliśmy do Kota Kinabalu z międzylądowaniem w Miri.
Kupić tu można wszystko, od duriana i świeżego soku z kokosa...
... po "markowe ciuchy".
Trochę już zarośnięci pozdrawiamy z Sabah :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz